Tak Amerykanie zostawili psy talibom!? Co dalej z psimi bohaterami?

 Tak Amerykanie zostawili psy talibom!? Co dalej z psimi bohaterami?

Te zdjęcia obiegły cały świat. Psy w kennel klatkach, które słynęły z ratowania życia amerykańskim żołnierzom, porzucone w Kabulu podczas panicznej ewakuacji sił zbrojnych USA z Afganistanu. Zdjęciom towarzyszył komentarz: „Pozostawiono je, by je zabito”.

Rząd amerykański wycofuje się z Kabulu i pozostawia dzielne psy pracujące na zlecenie armii USA, które prawdopodobnie były potem torturowane i zabijane z rąk naszych wrogów. Jesteśmy gotowi przywieźć je do domu

– czytamy na stronie organizacji American Humane.

Organizacja weteranów VSA twierdzi, że to psy, którymi obecnie się opiekuje. Chce ściągnąć je do USA, ale nie ma funduszy. Jak podają zagraniczne źródła, pewna grupa weteranów z USA rzekomo próbuje ściągnąć z Afganistanu do USA widoczne psy, które dotychczas miały ponoć służyć wojsku, niejednokrotnie ratując życie amerykańskim żołnierzom. Co na to Pentagon?

– relacjonuje sprawę psów portal o2.pl

Siły zbrojne USA próbują odeprzeć fale krytyki, która pojawiła się na całym świecie wobec zdjęć opuszczonych psów, które niejednokrotnie ratowały w warunkach bojowych życie amerykańskich żołnierzy.

Zdjęcia krążące w Internecie to zwierzęta znajdujące się pod opieką organizacji Kabul Small Animal Rescue, a nie psy pod naszą opieką

– ripostował John Kirby, rzecznik Departamentu Obrony, cytowany przez pismo „The Hill”.

Jak podaje o2.pl tłumaczenia Johna Kirby’ego rozwścieczyły część internautów i media.

Wkrótce do sprawy odniósł się również portal TMZ. Podczas dziennikarskiego śledztwa wyszło, że zdjęcia zostały zrobione przez pracownika organizacji Veteran Sheepdogs of America. Jej prezes, Joshua Hosler, wspomniał, że część psów, które rzekomo pozostawili żołnierze, trafiło do wspomnianej organizacji, która ma swoją siedzibę w Afganistanie. Hosler dodał, że wciąż wiele psów pozostało w zajętym przez talibów Kabulu. VSA miała uratować ich zaledwie 51

– informuje o2.pl

Portal dodaje, że według oficjalnych informacji dwa rodzaje psów służą w armii USA. Część psów wynajmowanych jest od prywatnych firm i jeździ na misje z amerykańskimi żołnierzami. Część natomiast na stałe „zatrudnionych” jest do poszczególnych jednostek armii USA. Jedne organizacje zakłamują więc ponoć prawdę, twierdząc, że zapomniano o psach, które na stałe są w armii, a inni podkreślają, że wiedzą, że niektóre z psów nie należą do armii, a chodzi im o tej wynajęte psy, które pracowały „na zlecenie” i po jego wykonaniu pozostawiono je po części „opiece” talibów, a po części zajęły się nimi organizacje państwowe, które bronią praw zwierząt, mające siedziby w Afganistanie.

Psy w Afganistanie były szkolone, by wynajdować ładunki wybuchowe zostawiane jako pułapki przez talibów.

Nie wszystkich przekonują argumenty, a opiece nad psami, którą otrzymają w Kabulu…

Te odważne wynajęte psy wykonują tę samą niebezpieczną, ratującą życie pracę, co nasze wojskowe psy robocze, i zasługują na zdecydowanie lepszy los niż ten, na który zostały skazane. Obrzydza nas siedzenie bezczynnie i patrzenie jak te odważne psy, które chwalebnie służyły naszemu państwu, zostaną teraz zabite… lub gorzej

– czytamy w oświadczeniu Robina Ganzerta, prezesa Humane Society.

Kto ma rację? Czas pokaże, ale wszyscy pamiętają zapewnienia prezydenta Joe Bidena o spokojnej ewakuacji, która de facto była ewakuacją paniczną. Być może podobnie niewiele warte są zapewnienia o bezpiecznych… w Kabulu psach pozostawionych planowo…

 

 

 

Zobacz także