Onet.pl: Kłosiński o monopolu na rodowody

 Onet.pl: Kłosiński o monopolu na rodowody

Po wejściu w życie ustawy o ochronie zwierząt może okazać się, że setki tysięcy właścicieli „rasowych” psów ma zwykłe kundelki. O co chodzi w bitwie o rodowody pisze Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska z Prawo.pl.

Ustawa likwidująca fermy norek i ubój rytualny wprowadza też nową definicję rasowego psa i kota. Za jej sprawą rodowody będą wydawane tylko przez jedną organizację – Polski Związek Kynologiczny. Ma to zapobiec powstawaniu hodowli maszynek do zarabiania pieniędzy. Przedstawiciele innych stowarzyszeń jednak twierdzą, że nowa definicja nie musi preferować jednego związku, by walczyć z patologią.

Rolnicy i hodowcy zwierząt futerkowych buntują się przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. W przyszłym tygodniu zapowiedzieli marsz na Warszawę. Ale nie tylko oni. Ostro protestują także hodowcy psów rasowych i kotów.

Jak twierdzą organizacje zajmujące się ochroną zwierząt to walka o duże pieniądze. Dlatego, że w ostatnim czasie powstało wiele stowarzyszeń, które czerpią zyski z hodowli i jej certyfikowania, nie dbając o zasady i racjonalne rozmnażanie.

Teraz za szczeniaka, który ma rodowód zarejestrowany w Związku Kynologicznym, trzeba zapłacić kilka tys. zł, a za szczeniaka tej samej rasy, który ma rodowód zarejestrowany w stowarzyszeniu utworzonym przez „amatorów”, płaci się 500 – 600 zł. Jeśli zmieni się definicja psa rasowego, to ci hodowcy utracą swoje źródło dochodu.

Czytaj więcej na Prawo.pl: Od soboty nowe zasady noszenia maseczek i zero tolerancji

Monopol na rodowody

W przesłanej do Senatu ustawie za psa rasowego uznaje się psa o odpowiednim dla rasy fenotypie, który posiada rodowód wpisany do Polskiej Księgi Rodowodowej prowadzonej przez Związek Kynologiczny w Polsce, albo do zagranicznego rejestru rodowodowego uznawanego przez ten związek.

W opinii wielu organizacji taka monopolizacja rynku zarówno kynologicznego, jak i felinologicznego jest niekorzystna. Prezes Zarządu Stowarzyszenia Właścicieli Kotów i Psów Rasowych Piotr Kłosiński uważa, że w tych definicjach niestety zostały zawarte zapisy, które uniemożliwią wielu innym organizacjom w Polsce hodowanie zwierząt rasowych.

Jak stwierdził Piotr Kłosiński, zgodnie z proponowanymi zapisami art. 1 okazuje się, że 350 tys. właścicieli zwierząt ma zwierzęta nierasowe. – Nawet nasz prezydent, Andrzej Duda, który kupił dla swojej pracownicy psa z naszej federacji… Teraz okaże się, że kupił kundelka. Tak więc to już nie jest kuriozum, tu już chodzi o naprawdę podstawowe prawa konstytucyjne do zrzeszania się i do unormowania prawa – podkreśla prezes.

Stowarzyszenie Hodowców Zwierząt Rasowych uważa, że zaproponowana definicja jest nietrafna. – Zapis ten jest niezgodny z ustawą antymonopolową, ustawą o stowarzyszeniach, no i oczywiście z konstytucją – uważają przedstawiciele stowarzyszenia.

Ich zdaniem w ustawie nie można wskazać konkretnej organizacji. Według Stowarzyszenia Hodowców prawidłowa i nie do podważenia definicja winna brzmieć: „za psa rasowego uznaje się zgodnie z fenotypem danej rasy, posiadającego minimum trzypokoleniowy rodowód, wydany przez krajową organizację kynologiczną prowadzącą księgi hodowlane, posiadającą w dniu wejścia w życie ustawy rejestrację KRS. Organizacja ta musi być członkiem światowej organizacji kynologicznej zarejestrowanej jako międzynarodowe stowarzyszenie”. – Takiej definicji psa rasowego nikt nie będzie podważał – twierdzą hodowcy psów rasowych.

Więcej na Onet.pl

Fot. Pixabay.com/PPK

Zobacz także